jesienny las

3…2…1 Październik, czyli rok na finiszu

Nie wiem jak. Nie wiem  kiedy. Ze stycznia zrobił się październik. Nie mogę powiedzieć, że niewiele się działo, ale zdecydowanie czas ten upłynął zbyt szybko. Rok zbliża się ku końcowi i na pewno za te trzy miesiące i mnie dopadnie nastrój do podsumowań. Dlatego póki  jeszcze jest czas trzeba pocisnąć trochę na finiszu, żeby potem nie mieć poczucia, że kolejny rok minął bezowocnie. Plus działanie jest najlepszym sposobem na jesienną depresję.

Wrzesień

We wrześniu działo się wiele. Po pierwsze sądy po wakacyjnym okresie urlopowym wracają do pracy na pełnych obrotach, co oznacza, że również pełnomocnicy  czy obrońcy mają z automatu dużo więcej pracy. Po drugie, po wakacyjnej przerwie wróciły moje zajęcia na aplikacji, co oznacza kolejne zajęte popołudnie w tygodniu. Po trzecie, niestety pochorowało się moje kocię, które znacie dobrze ze zdjęć na blogu i na Instagramie. Trochę czasu spędziłam więc u weterynarzy i zajmując się tą moją biedą.  Udało mi się jednak zaliczyć dwa wypady w góry. O wycieczce na Lubań mogliście przeczytać na blogu.

W drugi weekend września miałam szkolenie w Wierchomli Małej.  Polecam tę okolicę. Udało nam się wyrwać w góry. Przeszliśmy górami z Wierchomli do Krynicy. Pogoda była jeszcze wtedy niezwykle sprzyjająca, a po drodze czekały nas dodatkowe atrakcje. W Krynicy Zdroju odbywał się wtedy festiwal biegowy, którego częścią był ultramaraton. Tak więc na trasie mogliśmy obserwować jak wyglądają ludzie biegnący 100 km po górach, a potem podziwiać, z rozdziawionymi buziami, jak wbiegają na metę. Obserwować jak na ostatniej prostej dostają niesamowitego powera pomimo zmęczenia czternastogodzinnym biegiem po trudnym, górzystym terenie. A potem jak walczą z bólem  i zmęczeniem także po ukończeniu biegu. Obserwowanie ludzi biegających na długich dystansach  a zwłaszcza tych biegających po górach zawsze skłania mnie do refleksji nad tym, ile człowiek jest w stanie osiągnąć dzięki pracy, systematyczności i wytrwałości.

Październik
Październik

Październik

Pogoda przez ostatni tydzień przypomniała dosadnie jak wygląda jesień. Przypomniałam sobie jak trudno jest zmotywować się do pracy, kiedy za oknem jest zimno, ponuro i deszczowo, a w dodatku łapie nas obniżenie nastroju, albo co gorsza jesienne przeziębienia.  Dlatego październik ma być u mnie  miesiącem zwiększonego działania. Tak na przekór.

Mam zamiar w tym miesiącu skupić się  na trzech zadaniach : nauce do egzaminu zawodowego, dalszym rozwoju bloga i, jak dobrze pójdzie, na małym remoncie w mieszkaniu. Powoli wszystkie cele i plany rozpisuję sobie w moim motywacyjnym zeszycie służącym mi za bullet journal. Zeszyt jest w kratkę, ale na początek w niczym mi to nie przeszkadza. W planowaniu niezwykle pomocna okazuje się wiedza przekazywana przez Kasię z bloga Worqshop. Jej wpisy na temat tej metody planowania połączone z filmikami na youtubie sprawiają, że z niejasnej i enigmatycznej zagadki, bullet journal stał się wygodnym i jak się okazuje prostym narzędziem do ogarniania rzeczywistości.

Najlepsza do 30

W moje rozmyślania na temat wykorzystania upływającego czasu i budowania życia po swojemu idealnie wpisał się projekt Edyty Zając  „ Najlepsza do …” . W moim wypadku do trzydziestki, ale nie jest to projekt ograniczony wiekowo. W skrócie polega on na tym, żeby zastanowić się jak ma wyglądać nasze życie w kolejną okrągłą rocznice urodzin i dążyć do tego efektywnie. Na blogu znajduje się naprawdę wartościowy artykuł opisujący cały projekt i zawierający pomocne narzędzia do jego wykonania. Projekt może być ciekawym wyzwaniem, w końcu kto nie chciałby być najlepszą wersją samego siebie?

20161001_161847

Jesienna codzienność

Na koniec, żeby oswoić jesień, i żeby nie było, że tylko rozwój praca i obowiązki. Październik to dla mnie również miesiąc, w którym chcę zadbać o równowagę i odpoczynek.  W końcu nie samą pracą człowiek żyje. Mam nadzieję, że pogoda i czas pozwoli na to, żeby wyrwać się gdzieś na łono natury. Najchętniej oczywiście w góry, ale jakaś urocza niegórzysta okolica też byłby zadowalająca. Chciałabym skorzystać jeszcze trochę z jesieni i pospacerować w liściach. Mam też mocne postanowienia przyłożenia się do poprawy jakości codzienności. Metodą małych kroków.  Dlatego do mojego małego bullet journala trafia strona „gratitude- dziękuję za”, gdzie będę wpisywać codziennie jedno zdanie dotyczące tego, za co jestem danego dnia wdzięczna. Wiadomo, że skupianie się na pozytywach pomaga.

Wszystkim, którzy chcą metodą małych kroków popracować nad codziennością polecam artykuł „12 rzeczy, które musisz przestać robić, by być szczęśliwszym”. Znajdziecie tam 12 nawyków i przyzwyczajeń, których absolutnie nie warto pielęgnować. Wręcz przeciwnie.

A czy Wy jesteście już gotowi na końcówkę roku? Macie jakieś plany i postanowienia na październik?

10 Replies to “3…2…1 Październik, czyli rok na finiszu”

  1. Nie jestem jeszcze gotowa. Mam tyle niezrealizowanych pomysłów, projektów. W październiku chcę coś nowego, fajnego na blogu uruchomić. Jestem sukces — zaczęłam już nad tym ostro pracować.

  2. Dziękuję za polecenie:) Faktycznie bardzo szybko mija ten czas i chyba muszę wziąć przykład na mobilizację do pracy. Z chęcią wybrałabym się gdzieś w góry chociaż na weekend, ale nie wiem co z tego wyjdzie.

    1. Dziękuję ! Powodzenia z prawem jazdy! Też długo nie mogłam się zebrać, potem miałam długą przerwę pomiędzy kursem a egzaminem, ale odkąd zdałam – nie wyobrażam sobie, żebym go nie miała. Chociaż na co dzień chętnie korzystam z komunikacji miejskiej, to możliwość podjechania sobie czasem gdzieś samochodem to duża wygoda.

  3. Po ponad 4 letniej przerwie postanowiłam powrócić do zajęć jogi. Na razie raz w tygodniu 1,5 h ale to zawsze lepsze niż nic… poza tym ostatnio wile się dzieje i staram się na okiełznać jakoś naszą rzeczywistość, a przynajmniej staram się skutecznie zaplanować swój czas. Powodzenia w realizacji planów. Trzymam w kciuki i pozdrawiam serdecznie 🙂

    1. Dziękuję i powodzenia również Tobie! Chciałabym wcisnąć kiedyś zajęcia jogi w mój harmonogram. W wakacje zdarzyło mi się uczestniczyć w otwartych zajęciach jogi na świeżym powietrzu i bardzo mi się spodobały.

  4. fajne podejście. Ja też czuję potrzebę żeby troszkę docisnąć śrubkę przed końcem roku żeby w Nowy Rok czuć satysfakcję zamiast rozżalenia. Trochę niestety stoi to na bakier z ideą odpoczynku i równowagi, ale z drugiej strony własnie wtedy gdy porządnie się zmęczę najlepiej mi się odpoczywa. Nie pozostaje wiec nic innego jak brać się ostro do pracy 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *