Kto śledzi mnie na Instagramie i zagląda czasem na moje instastory ten wie, że w jeden z wrześniowych weekendów, w ramach wietrzenia głowy, zawędrowałam na Lubań. To jeden ze szczytów w południowo-wschodniej części Gorców, z przepiękną wieżą widokową na szczycie. Nie mylić z miastem w województwie dolnośląskim, ani z Luboniem ( miastem w Wielkopolsce, bądź szczytem w Beskidzie Wyspowym). Wycieczkę zaczęliśmy z Ochotnicy Dolnej. W zależności od wybranej trasy, to około 100 km od Krakowa. Wyruszenie wczesnym rankiem powinno gwarantować brak zatorów na Zakopiance.
Lubań szlakiem niebieskim
Na Lubań zdecydowaliśmy się dojść szlakiem niebieskim, który zaczyna się pod kościołem w Ochotnicy Dolnej. Łatwo tam trafić. Jest też parking na którym zostawiliśmy samochód. Początkowo szlak biegnie właściwie cały czas przez las, trudno określić go jako widokowy. Podczas wędrówki bardzo dzielnie towarzyszyły nam chmary much. Co do samego szlaku – jak to w górach, idzie się pod górkę, ale są takie momenty na trasie, które są bardziej równe, i na których można odpocząć. Już po około pół godziny spaceru pojawiają się miejsca, w których jest mniej drzew, dzięki czemu możemy zacząć cieszyć się widokami.


Przed szczytem
Po niecałych dwóch godzinkach spokojnego spaceru dochodzimy do miejsca połączenia szlaków. Dalej idziemy tym czerwonym. Osoby nie do końca wprawione w marszu pod górę i bez żelaznej kondycji niech się nie dadzą ponieść przedwczesnej radości i niech nie wierzą w informację na tabliczce o tym, że do szczytu zostało około 20 minut drogi. Za chwilę zaczyna się kamienisty odcinek, którym wspinamy się dość mocno pod górę i może okazać się, że tempo spaceru spadnie, i będzie potrzebny czas na odpoczynek. Na szczęście chodząc po górach czysto rekreacyjnie nie musimy się martwić o czas. Sprawdziłam jednak z ciekawości godziny wykonywania zdjęć. Od zdjęcia tabliczki informacyjnej do pierwszego zdjęcia spod wieży widokowej minęło pół godzinki. Więc jednak nie było tak źle.

Dwa wierzchołki, wieża widokowa i roje much
Nie mieliśmy tyle szczęścia, co przy wycieczce na Babią Górę. Chociaż pogoda cudna, nie za zimno, nie za ciepło, a w dodatku słonecznie, to niestety w dolinie unosiła się mgła, co skutecznie ograniczało nam możliwość zachwycania się widokami. Chmurami zasłonięte były również Tatry, które z tego co widziałam wcześniej na zdjęciach wyglądają z Lubania bardzo imponująco. Wieża widokowa na szczycie jest bardzo ciekawą atrakcją. Znajdziecie na niej tablice informujące o tym, jakie szczyty widzicie przed sobą. Niezmiennie jak i na początku wycieczki tak i na u celu towarzyszyły nam muchy.
Lubań w rzeczywistości ma dwa wierzchołki (podawane wysokości to 1211 i 1225 m. n.p.m.) pomiędzy którymi rozpościera się polana z bazą namiotową. Niemal od razu i jednomyślnie obiecaliśmy sobie, że wrócimy tu w przyszłym roku z zaplanowaną co najmniej dwudniową wędrówką. Plan będzie uwzględniał nocleg i podziwianie wschodu słońca na Lubaniu. Po drodze na szczyt nie spotkaliśmy żywego ducha. Za to na polanie pomiędzy wierzchołkami, oprócz ludzi zbierających namioty z bazy, znajdował się również punkt nawadniania/odżywiania. Okazało się, że w tym dniu odbywał się maraton Gorce. Uczestnicy biegli z Krościenka nad Dunajcem do Nowego Targu. Przez góry. Chyba nie wymaga to dalszego komentarza. Chylę czoła przed wszystkimi uczestniczącymi.

Ze szczytu wracaliśmy do Ochotnicy Dolnej szlakiem zielonym. Jest nieco dłuższy, bardzo przyjemny. Przyjemnie patrzyło się na przecinające szlak górskie potoki, a bywały i takie momenty, kiedy sam szlak zamieniał się w jeden wielki strumyk, tak jak na zdjęciu powyżej. Po raz kolejny odpoczęłam i zresetowałam umysł. Ponieważ zeszliśmy ze szczytu dość wcześnie, to postanowiliśmy jeszcze podjechać do Sromowców Niżnych. Nie wchodziliśmy już wprawdzie na moje ukochane Trzy Korony, ale mogliśmy je podziwiać z dołu. Przy okazji przeszliśmy kładką na Słowację i zaopatrzyliśmy się w słowackie słodycze.
A tak przy okazji, jak widzicie, postanowiłam rozszerzyć działalność blogową o kolejne social medium. Mój fanpage dopiero raczkuje, tak jak i ja, jeżeli chodzi o facebooka, dlatego będę bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie. Będzie mi bardzo miło, jeżeli ten mój fanpage odwiedzicie, a jeszcze bardziej będę się cieszyła, jeżeli pozostawicie tam po sobie jakiś ślad. Zapraszam 🙂

Przepiękna miejsca wybierasz na te weekendowe wypady. Zdecydowanie można się tam wyciszyć i odpocząć. Uwielbiam takie klimatyczne miejsca. 🙂
Za każdym razem wracam z gór całkowicie zresetowana i wypoczęta. Naprawdę można, nawet jednodniowym wypadek nastroić się pozytywnie na cały tydzień. Polecam 🙂
I kolejne miejsce do odwiedzenia w Polsce 🙂
My w ten weekend wybieramy się na kolejna małą górkę w naszej okolicy, Rycerzową 😉 jeszcze bym chciała przed śniegiem zdążyć wyskoczyć na Skrzyczne.
Też mamy w planach Skrzyczne. Chociaż niestety planów masa a czas średnio sprzyja 😉 Na Rycerzowej jeszcze nigdy nie byłam, ale popatrzyłam sobie na zdjęcia w internecie i widoki są przecudne, więc dopisuję ją do listy gór, które chciałabym odwiedzić 🙂
Nawet nie wiesz, ile bym dała za taką podróż w te wakacje. Niestety złożyło się inaczej i teraz wiem, że w końcu muszę zająć się dokończeniem prawka, co znacznie ułatwia wszelkie wypady. Jeśli chodzi o fanpage, to też właśnie postanowiłam się z tym zmierzyć i powoli wdrażam się w nowe rejony. Powodzenia ! 😉
Trzymam kciuki za dokończenie prawka. Sama długo nie mogłam się zebrać, najpierw żeby zacząć, potem żeby skończyć 🙂 Ale warto się zmobilizować, bo wygoda jest duża. Podejrzewam, że Lubań pięknie też może wyglądać wczesną jesienią, więc może na przełomie września i października uda się jeszcze znaleźć czas na jakiś wypad 🙂 Pozdrawiam
A, czyli to jednak Lubań widzę z okna! 🙂 One mi się zawsze mylą – Lubań, Luboń, Lubień… 😉