Zapraszam Was dzisiaj na wpis nietypowy dla mnie, bo „ulubieńcy” zazwyczaj nie pojawiają się na moim blogu. Miejscem, w którym pokazuje Wam ulubione przedmioty, gadżety czy inspirujące książki/filmy/wywiady jest zazwyczaj mój kanał na Youtube, do którego subskrypcji serdecznie Was zapraszam. Tym razem, z uwagi na infekcję gardła nie dałam rady nagrać filmiku, dlatego ulubieńców pokazuję tutaj, na blogu.
Książki
Luty był miesiącem, w którym w moje ręce wpadło kilka ciekawych książek. Pokazywałam je zresztą m.in. na Instagramie. Pierwszą książką, którą chciałabym Wam polecić, jest biografia Wandy Rutkiewicz, autorstwa Anny Kamińskiej. „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz” to pozycja, która z pewnością na długo zostanie mi w głowie. Historia kobiety niezwykłej. Opowieść o pasji, o marzeniach, o sile do ich realizacji. Nie jest to jednak jedna z tych radosnych opowiastek o tym, że marzenia się spełniają. To historia o tym, że pasja ma swoją cenę. Przez tę cenę nie mam wcale na myśli finału tej historii i zaginięcia Wandy Rutkiewicz na Kanczendzondze, ale cenę, jaką Himalaistka za swoją pasję płaciła na co dzień. To historia z krwi i kości, niepozbawiona elementów brutalnej rzeczywistości. Bardzo ciekawa jest trudna historia rodziny Wandy Rutkiewicz. W książce znajdziemy też bardzo ciekawy rys czasów, w których Himlaistka żyła, dorastała i podejmowała wyprawy. Czasów wydawało by się całkiem nieodległych, a jednak zupełnie różnych od dnia dzisiejszego.
Moim zdaniem, książka napisana jest w taki sposób, że czyta się właściwie sama, serdecznie Wam tę pozycję polecam.
O dwóch pozostałych książkach wspominałam na blogu. To „Zawód Powieściopisarz” Murakamiego oraz „Zbrodnia Niedoskonała” Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha. Nie będę się o nich tutaj rozpisywać. Jeżeli jesteście ciekawi, zapraszam do zapoznania się z tymi wpisami :
„Zawód powieściopisarz” – Haruki Murakami uchyla rąbka tajemnicy
Zapach lutego
Luty miał dla mnie bardzo charakterystyczny zapach. To Manifesto Yves Saint Laurent. Zapach, moim zdaniem, niezwykle kobiecy, bardzo przyjemny, dość słodki z orientalną nutą. To połączenie bergamotki i czarnej porzeczki w nucie głowy, jaśminu konwalii i białych kwiatów w nucie serca oraz drzewa sandałowego, bobu tonka, wanilii i cedru w nucie bazy.
Uwielbiam zapachy, które mają w sobie słodkie, kwiatowe nuty, ale jednocześnie nie są przesłodzonymi ulipkami. Moim ukochanym zapachem, którego używam regularnie od ponad 10 lat, jest Flowerbomb Viktora i Rolfa. Manifesto wprawdzie nie zdetronizowało Flowerbomb, jako ulubionego zapachu, ale dzielnie towarzyszy mu na mojej półce.
LG G6
W lutym zmieniłam telefon. Mój wybór padł na LG G6 i póki co jestem z niego bardzo zadowolona. W ogóle, jeżeli chodzi o telefony, to jestem wierna marce LG. Przez ponad 3 lata używałam G2mini, a potem przerzuciłam się na G4, z którego przez długi czas byłam bardzo zadowolona. W międzyczasie zaliczyłam kilkumiesięczny romans z Asusem, ale ostatecznie wróciłam do LG.
G6 nie jest może telefonem idealnym, ale ma, moim zdaniem bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Martwiłam się o jakość wykonywanych przez niego zdjęć, bo spotkałam się z bardzo negatywnymi opiniami, na jego temat. Moim zdaniem ten telefon ma bardzo dobry aparat podstawowy i przyjemny aparat szerokokątny. Ma to, na czym mi najbardziej zależało czyli tryb manualny zarówno w trybie aparatu, jak i w trybie video. Ma możliwość robienia zdjęć w RAWach. Przednia kamerka świetnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu w social mediach, na przykład na Instastories. Oczywiście aparat w telefonie służy mi najczęściej „na co dzień” do chwytania i dokumentowania codzienności. Nie zastąpi mi lustrzanki, ale do codziennych zdjęć sprawdza się świetnie.
Jeżeli jesteście ciekawi jakości zdjęć wykonywanych przez ten telefon, to zapraszam na mojego Instagrama. Zdjęcia nim wykonane oznaczam hashtagiem #LGG6.
Kolejnym plusem tego telefonu jest to, że chociaż został wyposażony w dość standardową baterię, 3300 mAh, to bateria ta jest w stanie ze mną wytrzymać cały dzień przy moim, bardzo intensywnym użytkowaniu. Jeżeli szukacie telefonu z przyzwoitym aparatem, który nie będzie kosztował fortuny, to jest to, moim zdaniem, dobra opcja.
Przejściówka USB C
LG G6, zamiast standardowego gniazda micro USB wyposażony jest w gniazdo USB typu C. Każdemu posiadaczowi telefonu z tym wejściem polecam zakupienie sobie przejściówki Micro USB na USB-C. A najlepiej kilku. W poprzednich ulubieńcach pokazywałam Wam m.in. czytnik kart do telefonu, z którego nadal bardzo aktywnie korzystam. Przejściówka pomogła mi przystosować do to wymogów nowego telefonu. Poza tym, chociaż USB typu C staje się coraz bardziej popularne, to jedną taką przejściówkę warto nosić ze sobą np. w portfelu, na wypadek gdybyśmy byli u znajomych korzystających ze standardowego micro USB, nie mieli ładowarki i chcieli podładować telefon. Przejściówka kosztuje niewiele, ja za moją zapłaciłam ok. 3 zł, a znacznie ułatwia życie 🙂
Mam nadzieję, że ulubieńcy w tej formie również Wam się spodobają. Dajcie znać co Wam przypadło do gustu w lutym. Mam nadzieję, że ulubieńcy marca pojawią się już normalnie, w formie filmiku na moim kanale na YouTube. Jeżeli chcecie być na bieżąco, to zapraszam do jego subskrypcji!