Kasacja Remigiusz Mróz

Kasacja Remigiusza Mroza okiem prawniczki

Popularny autor, popularna pozycja, na którą w mojej bibliotece czeka się tygodniami. W tle prawniczy świat. Jak to możliwe, że jeszcze jej nie czytałam? Myślałam trzymając tę pozycję w rękach po raz pierwszy. „Kasacja” Remigiusza Mroza wzbudza spore zainteresowanie. Kiedy na Instastories dałam Wam znać, że ją czytam, dostałam całą masę wiadomości ( za które bardzo dziękuję!). Pomyślałam, że chyba jestem jedną z ostatnich osób w tym kraju, które nigdy żadnej książki Mroza nie czytały. Nadrobiłam. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu „Kasacji”?

Prawnicze korpo i zbrodnia w tle

Autor wrzuca nas w świat prawniczej korporacji, w której młoda, odnosząca sukcesy i wyszczekana pani adwokat Chyłka ( określana w książce jako „adwokatka”, ale ja do tej formy jestem absolutnie nieprzekonana) w nowym BMW i idealnie dobranych ciuchach oraz świeżo upieczony aplikant Kordian (Zordon), marzący o podboju świata, pracują nad wyjątkowo tajemniczą i zawikłaną sprawą. W tle jest morderstwo, prawdopodobny psychopata, a może i nawet skorumpowany świat wymiaru sprawiedliwości i zorganizowana przestępczość. Rzeczywistość prawniczej korpo  Żelazny& McVay  przypomina mi świat serialu „Suits”, w odrobinę uboższym, polskim wydaniu ( chociaż już na początku swojej kariery Zordon słyszy, że to prawdziwy świat, a nie żadne W Garniturach).

Kryminał, Prawniczy Thriller

Czego oczekuję od tego typu książek? Chyba przede wszystkim wciągającej fabuły, która sprawi, że nie będę mogła wrócić do rzeczywistości. Miło, jeżeli do tego znajdę ciekawe charaktery, które zafascynują mnie swoim psychologicznym rysem. Jeżeli na sam koniec zostanę z uczuciem lekkiego dreszczyku i myślą ta historia mogła przydarzyć się tuż obok, to jestem wniebowzięta.

Co znalazłam?

„Kasacja” to ciekawie skonstruowana fabuła, lekki i przyjemny, prosty język, w którym znajdujemy, od czasu do czasu, wzbudzające przyjemne uczucie smaczki.  To ciekawie przedstawiony prawniczy świat, który jest barwniejszy  od rzeczywistego. Ale przecież nie szukam w powieściach odbicia rzeczywistości jeden do jednego. Szukam właśnie świata barwniejszego, który zainteresuje mnie o wiele bardziej od codzienności. Jednocześnie szukam świata skonstruowanego tak, żebym mogła w niego uwierzyć. ( Ilu z Was jako dziecko po przeczytaniu pierwszej części Pottera nie pomyślało o tym, że fajnie byłoby dostać list z Hogwartu?)

„Kasacja” – drobne przeszkadzajki

„Kasacja” teoretycznie ma wszystko na swoim miejscu. Jest zbrodnia. Jest wartka akcja. Intryga trzyma się kupy. Są ciekawe postaci, chociaż nieszczególnie wielowymiarowe, bo bohaterów „Kasacji” poznajemy raczej powierzchownie. (Nie wiem jak jest w kolejnych częściach). „Kasacja” wciągnęła całe rzesze czytelników, a ja miałam wrażenie, że jednak pozostałam z boku.

Jakkolwiek lektura „Kasacji” sprawiła mi przyjemność, to nie miałam tego poczucia, że nie mogę od niej odejść. Dlaczego? Trudno powiedzieć, to kwestia bardzo indywidualna i nie do końca chyba możliwa do sztywnego zdefiniowania. Na pewno bardzo dużo jest w tej historii szczegółów, które wytrącały mnie z rytmu fabuły. To były drobiazgi, ale takie drobiazgi, które nie pozwoliły na to, żeby świat Chyłki i Zordona pochłonął mnie bez reszty.

Bo kiedy Chyłka, na rozprawie, wstaje i pociąga za poły żakietu podchodząc do biegłego podczas przesłuchania, to u mnie w głowie od razu pojawia się wyraźny przycisk stop. Cała akcja zatrzymuje się. A ja przewijam sobie wszystko w głowie. Pal sześć, że wstała i podeszła.  Niby u nas nie Ameryka i pytania zadaje się na siedząco, ale końcu jesteśmy w świecie bliższym serialowemu Suits niż rzeczywistości. Można przeboleć. Ale jak ona pociągnęła za poły tego żakietu?! Przecież w mojej głowie ona jest w todze, bo adwokat na sali sądowej jest w todze. I tu od razu mam wizję tego, jak w sięgającej prawie do kostki todze złapać za poły żakietu. Wyobrażam sobie Chyłkę próbującą tę karkołomną czynność wykonać i od razu cała powaga sali sądowej i całe napięcie związane historią, jak by nie było , kryminalną przeradza się w mojej głowie w zjawiska komediowe.

I zamiast czytać dalej projektuję sobie tę scenę i myślę co obok niej robi ten Zordon? Przecież on jakieś dwa czy trzy tygodnie temu zaczynał aplikację! Nie może siedzieć koło Chyłki na sali sądowej i reprezentować klienta. Aplikant może występować przed sądem dopiero po odbyciu 6 miesięcy aplikacji, więc Zordon, na sali powinien przenieść się na miejsce dla publiczności!

I oczywiście, że to są drobiazgi, na które może nie powinnam zwracać uwagi, i które występują w mniejszym lub większym natężeniu w każdej książce. Ale takich drobiazgów było trochę i chyba to właśnie one nie pozwoliły mi w pełni czerpać radości z lektury. To tak jak zapaść się w mięciutkim, ogromnym fotelu, z którego wystają niewielkie główki od szpilek. Niby nie boli, ale komfort siedzenia się zmniejsza. Czy mam o to żal do autora? Oczywiście, że nie! Autor sam w posłowiu przyznaje, że tu i ówdzie nagiął trochę rzeczywistość. I może dzięki temu „Kasacja” podbija serca czytelników. Bo to nie literatura faktu i to właśnie nagiętej rzeczywistości szukamy przecież w tego typu książkach.

Czy polecam „Kasację”?

Pomimo tego, że nie zapadłam się w „Kasacji” jak w ogromnym, miękkim fotelu, to jednak polecam ją z czystym sumieniem wszystkim tym, którzy szukają przyjemnie spędzonych kilku godzin a nie są nazbyt przywiązani do detali. Bo jeżeli te nieszczęsne poły żakietu Chyłki, albo to, że sąd zwróci się do prokuratora na rozprawie per „panie mecenasie” albo inne drobiazgi nie wybiją Was z rytmu i nie podburzą Waszego zaufania do całej historii, to jest szansa, że przyjemnie spędzicie czas.

Czytaliście „Kasację”? Jak Wam się podobała?

Jeżeli zaciekawia Cię ta książka, możesz ją znaleźć m.in tutaj.

Zapraszam również do zapoznania się z innymi wpisami w kategorii Książki.

18 Replies to “Kasacja Remigiusza Mroza okiem prawniczki”

  1. W zeszłym roku sięgnęłam po „Behawiorystę” i niebawem planuję zacząć przygodę z Chyłką – od czytających słyszałam, że po „Kasacji” chce się sięgać po następne tomy 😉

    1. Ciekawe, czy seria z Chyłką przypadnie Ci do gustu. Daj koniecznie znać! Ja pewnie nie prędko sięgnę po kolejny tom. Mam sporą listę książek do przeczytania 😀 Ale kto wie, może kiedyś wrócę jeszcze do tej serii, chociażby z ciekawości, czy autor w kolejnych tomach bardziej zwraca uwagę na detale. Pozdrawiam!

  2. Ja bardzo zwracam uwagę na takie szczegóły w moich książkach, bo wiem, że właśnie drobna nieznajomość danego tematu, tak jak ten przykład z połami żakietu, może rozłożyć historię. Oczywiście, w pisaniu jest ogromna przestrzeń dla licentia poetica, ale jeśli się pisze realistycznie i chce ten realistyczny klimat utrzymać, to jednak trzeba się pilnować 😉

    1. Dokładnie tak! Drobny szczegół może naprawdę namieszać odbiorcy w głowie! Zresztą, takie trzymanie się pewnej dozy rzeczywistości konieczne jest nawet, moim zdaniem, w książkach, które nie są realistyczne. Nawet w typowej fantastyce autor musi wykreować taki świat, takich bohaterów i takie szczegóły nierzeczywistej rzeczywistości, w które czytelnik będzie w stanie uwierzyć 🙂

  3. Nie czytałam, ale sama też w książkach zwracam na takie szczegóły uwagę. Ja jeszcze jestem dociekliwa i sprawdzę fakty, ale sporo osób weźmie to za dobrą kartę i będzie myśleć, że tak faktycznie jest.

    1. Ja wprawdzie nie zawsze sprawdzam szczegóły, ale też zawsze biorę poprawkę na to, że świat książkowy, to nie świat rzeczywisty. I jak czytam powieść, której akcja dzieję się w świecie lekarzy, to nie zawsze sprawdzam, czy rzeczywiście opisane objawy można przypisać do danej choroby, ale też nie radzę po tej książce nikomu, jak ma się leczyć. Niestety z takimi kryminałami w świecie prawników często jest tak, że sporo studentów prawa, albo osób, które wybierają się na prawo, ma nadzieję, że po studiach, będą mieli „tak jak w książce”. A to, niestety, mało prawdopodobne 😀

  4. Zawsze mnie ciekawi opinia kogoś, kto w jakimś książkowym świecie siedzi w rzeczywistości. 😀
    Swoją drogą, ten aplikant to może był jakoś fabularnie potrzebny tak wcześnie w sądzie, ale nie wiem, jakim cudem Mróz zapomniał o togach, skoro w każdym wywiadzie uparcie twierdzi, że się bardzo długo do książek przygotowuje…

    1. Samej trudno mi to ocenić. Tam jest bardzo dużo takich sytuacji odbiegających od rzeczywistości. I to właśnie przeważnie chodzi o takie kwestie jak ta z togą, albo to, że przed Sądem Najwyższym nagle przesłuchiwani są policjanci. Że ci policjanci oceniają przyczynę zgonu ( nie ma takiej możliwości, przyczynę zgonu określają biegli, jest sekcja etc). Mnie te szczegóły bardzo wytrącały ze świata wykreowanego przez autora. Ale z drugiej strony też sam autor wspomina o tym, że trzymanie się blisko tej rzeczywistości nie było jego celem 🙂 Chyba lepiej jednak czyta mi się książki, które są spoza ” mojego podwórka” 🙂

  5. Właśnie skończyłam czytać książkę. I polecam. Ale tak jak ty. Nie czułam tego żeby przeczytać ją od razu, rozłożyłam sobie to w czasie i jestem zadowolona. Przyjemnie się czyta. Chyba sięgnę po kolejną część ?

    1. ” Kasację” czyta się całkiem przyjemnie i myślę , że jest to taka pozycja „do przeczytania na jeden, dwa wieczory”. Chociaż, tak jak pisałam, raczej nie znajdziesz tam wielowymiarowych, skomplikowanych postaci z jakimś ciekawym rysem psychologicznym. Raczej taki typowy, prosty kryminał 🙂

  6. Super, uwielbiam takie analizy utworów pod konkretnymi względami, u Ciebie właśnie w aspekcie prawniczym! Może też dlatego, że lubię, jeśli książki opowiadające o jakiejś rzeczywistości (w tym wypadku o współczesnej Polsce) były dokładne w tych elementach, które da się bez problemu sprawdzić. Chociaż z drugiej strony – oglądając seriale prawnicze wiemy, że panuje tam pewnego rodzaju umowność, żeby wszystko było bardziej ekscytujące. Może po książkach wymagam więcej?

    Jeśli pojawi się więcej tego typu recenzji, to ja będę chętnie czytała! 😀 A póki co zajrzę jeszcze do Twojego archiwum 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *