Racławice samoloty na niebie

Lawyerka i czarne chmury. Maj Tu i Teraz

Maj to zdecydowanie mój ulubiony miesiąc w roku. Kojarzy mi się z pełnią wiosny i dobrym nastrojem. W tym roku zaczął się całkiem przyjemnie, bo pierwszego maja byliśmy w Gorcach. Ale potem zrobiło się jakoś mniej różowo.  Gdybym miała narysować teraz swój komiksowy autoportret ( nie żebym umiała) to zobaczylibyście rozczochraną dziewczynkę ze skwaszoną miną, założonymi rękami i burzowymi chmurami nad głową. Gdyby autoportret miał być w postaci gifa to z tych chmur raz na czas piorun by strzelił. Skąd takie burzowe nastroje? Zapraszam na burzowo-majowe Tu i Teraz! ( Wszystkich tych, którym burza nie straszna!)

Słucham

Odgłosów otoczenia. Miasta. Samochodów. Gołębi. Takiej miejskiej wersji ciszy ( bo zupełnej ciszy chyba w mieście nie ma nigdy). Staram się tą ciszę oswajać, bo przebywanie w niej nigdy nie było moją mocną stroną. Na co dzień lubię, jak coś mi gra lub gada w tle. Playlista sprzyjająca koncentracji przy pracy, ciekawy podcast czy pogadankowy film na Youtube przy sprzątaniu. Ale ostatnio pomyślałam, że nie zaszkodzi od czasu do czasu pobyć w ciszy ( no, w „miejskiej wersji ciszy”), sama ze sobą, przez czas dłuższy, niż kilkuminutowa codzienna medytacja. Jak mi idzie? Póki co nie gadam jeszcze sama do siebie na głos, więc nie jest najgorzej 🙂

Czuję się

W momencie kiedy to piszę, czuje się jak kilka dni po stoczonej bójce. Przynajmniej takie jest moje wyobrażenie, o samopoczuciu po bójce, bo nigdy w takowej nie uczestniczyłam ( całe szczęście!). Po pierwsze : trochę jestem obolała fizycznie. Tu i ówdzie dokuczają mi zakwasy, zwłaszcza na rękach. Jestem trochę jak taki połamaniec.  Nie, żebym narzekała! Cieszę się, że w końcu wzięłam się za siebie i regularnie ćwiczę! Nadal sprawia mi to frajdę. Po prostu dzisiaj trochę boli! Po drugie : Mam wrażenie, że od trzech dni niemal bez przerwy siedzę przed komputerem (nie licząc zachowania zwykłych funkcji życiowych i ćwiczeń). I głowa mi powoli już od tego zaczyna parować. Ale rzeczy mam do zrobienia tyle, że trochę jeszcze przed tym kompem posiedzę. Po trzecie : odczuwam obawę. Właśnie dziś zmieniam system komentarzy na blogu (rezygnuję z Disqusa, który już od dawna mnie denerwował) i od dziś na blogu dostępne będą zwykłe wordpressowskie komentarze. Obawiam się, jak na to zareagujecie, bo to jest bardzo duża zmiana, ale pod koniec tego wpisu Wam wyjaśnię, i co, i jak, i dlaczego.

Chciałabym

Trochę odpocząć! Przydałoby mi się kilka dni totalnego resetu. Bez gonitwy myśli i burzowych chmurek nad głową. Jeszcze chwilę muszę na to poczekać.

Pracuję nad

Sprawami związanymi z blogiem. Bardzo intensywnie, choć jest to ta mrówcza praca, której potem w ogóle nie widać. Pracuję nad tym, co zrobić, żeby ten blog był dla Was przyjemnym i pożytecznym miejscem, i żeby oddawał Wam chociaż ułamek tej radości i pasji, która towarzyszy mi w jego codziennym tworzeniu. Żeby nie było tak całkiem górnolotnie, to pracuję też nad tym, żeby dopiąć na ostatni guzik przygotowania przed wejściem w życie RODO.  I last but not least pracuję nad tym, co mi się popsuło, albo może czego sama nie dopilnowałam.

Niespełna dwa lata temu zakładałam bloga z bardzo dużym entuzjazmem, ale z zupełnie niewielką wiedzą, na temat blogowania, wordpressa, social mediów i ogarniania wszystkich tych internetowych rzeczy. I  od początku było wesoło! Najprostsza rzecz, to nie raz był  dla mnie był kosmos. WordPressa na moim hostingu stawiałam przez 3 dni! I niestety, po tych prawie dwóch latach nadal nie obywa się bez wpadek. Ostatnią zaliczyłam z Disqusem. Ten system komentowania wkurzał mnie już od jakiegoś czasu. Pojawiające się nagle, bez ostrzeżenia reklamy, próby podmieniania linków na blogu, kłopoty techniczne i brak synchronizacji, i tak dalej. W końcu doszłam do wniosku, że nie chcę korzystać z systemu ( płatnego), który mnie nie satysfakcjonuje i okazjonalnie wkurza. Pomyślałam o zmianie, ale wtedy przyszło olśnienie – problemy z synchronizacją komentarzy sprawiły, że znaczną część z nich dzisiaj, z chwilą wyłączenia Disqusa- tracę. Dotyczy to zwłaszcza komentarzy z ostatnich trzech miesięcy.

I stąd właśnie te burzowe chmury. Bo siedziało mi to nad głową od dłuższego czasu – wkurzałam się, tupałam nóżkami, próbowałam, kombinowałam – aż w końcu doszłam do wniosku, że nie mogę i nie chcę być zależna od zewnętrznego systemu, który w dodatku ciągle ewoluuje i nie wiadomo w którą wyewoluuje stronę. Że im dłużej nic nie robię, tym bardziej problem się pogłębia. Dlatego postanowiłam wziąć głęboki oddech i bardzo serdecznie przeprosić tych z Was, którzy poświęcili swój czas, żeby zostawić na moim blogu komentarz, który teraz zniknął. Przepraszam! Odrobiłam lekcję i obiecuję poprawę. Jakkolwiek nie mogę obiecać, że już nigdy w przyszłości nie zaliczę fakapu, tak przynajmniej na pewno w przyszłości będę bardziej uważna.

Mam wielką nadzieję, że mi to wybaczycie, i że nie zrazi Was do mnie i do mojego małego lawyerkowego miejsca w sieci. Jeżeli jesteście w stanie przeskoczyć nad tym, co narozrabiałam i przywyknąć do nowego systemu komentarzy to koniecznie dajcie mi o tym znać… w komentarzu!

To jak, damy radę?

Czytam

Wracając do tematów nieinternetowych, czytam biografię Stanisława Grzesiuka ( „Grzesiuk. Król Życia” Bartosza Janiszewskiego). Być może nie powinnam się wypowiadać o książce, której jeszcze nie przeczytałam do końca, ale póki co uderzyło mnie to, jak lekko czyta się biografię Barda Stolicy. To książka, z którą przyjemnie jest usiąść na balkonie w słoneczne, wiosenne popołudnie, pomimo tego, że historia Grzesiuka lekką i przyjemną przecież wcale nie jest. Tak przy okazji, czytanie biografii osób, które wiele w życiu przeszły, zawsze działa na mnie jak kubeł zimnej wody, dlatego …

… jestem wdzięczna

Jestem wdzięczna za moje aktualne „problemy pierwszego świata”. Bo skoro tyle nerwów mi ostatnio napsuła kwestia komentarzy na blogu, to znaczy, że nie miałam w tym czasie większych problemów. I nie mam nic przeciwko temu, żeby tak zostało.

Czekam

Na to, żeby znowu się wyrwać w góry! To zawsze dobrze mi robi na głowę!

Mam nadzieję, że to mniej entuzjastyczne Tu i Teraz również okaże się dla Was w jakiś sposób wartościowe! Dajcie mi koniecznie znać, jak Wam mija maj. Nie ukrywam, że Wasze komentarze, feedback i wsparcie przydadzą mi się teraz, jak nigdy dotąd! Także jeszcze raz przepraszam, za ostatnie fakapy i zachęcam Was do komentowania w nowym, wordpressowskim systemie.

Jeżeli chcesz pozostać ze mną w kontakcie, to zachęcam Cię do zaznaczenia opcji powiadomienia o odpowiedzi na Twój komentarz. Wtedy ( po kliknięciu w link w mailu potwierdzającym), jeżeli na ten komentarz odpowiem ( ja albo inny komentator), to dostaniesz o tym powiadomienie na maila ( podobnie jak w Disqusie). Twój adres mailowy nie będzie używany do wysyłania innych maili, newsletterów czy spamu.  Z tych powiadomień możesz też w każdej chwili zrezygnować.

Z pewnością spotkaliście się już z serią postów Tu i Teraz. Zapoczątkowała ją Kasia z bloga Worqshop.pl. Kasia zachęciła również innych do zatrzymania się na chwilę w codziennej krzątaninie i zabieganiu. Tu i teraz, to takie przemyślenia z codzienności, z danego momentu w życiu. Bardzo lubię czytać te wpisy u moich ulubionych blogerek, więc pomyślałam, że może i ja spróbuję.

16 Replies to “Lawyerka i czarne chmury. Maj Tu i Teraz”

  1. Czy ten wpis inspirowany był TYM skasowanym tekstem?
    Też mi dałaś do myślenia tym RODO… Żal mi tych wszystkich komentarzy, które znikną 🙁
    Góry są super!
    (wciąż czuję niedosyt rozmów 😉 )

    1. Trochę myśli z tamtego straconego tekstu chyba przemyciło się tutaj 🙂 Ale tamten był znacznie, znacznie bardziej słoneczny 🙂 Te stracone komentarze strasznie mnie przybiły! Próbowałam to jakoś odratować, ale bezskutecznie. W końcu pomyślałam, że im dłużej czekam, tym więcej z nich mogę stracić w przyszłości. Co nie zmienia faktu, że jest mi mega przykro.

      A pogaduchy nadrobimy mam nadzieję wkrótce! SeeBloggers coraz bliżej 😀

  2. Jak dla mnie nie ma większej różnicy między pisaniemnkomentarzy w disqusie, a innych systemach, więc dla mnie jest ok.
    Zaciekawiłaś mnie jedna kwestią. Co zmieniasz na blogu w związku z RODO? Bo ja zupełnie nie mam pojęcia czy to też dotyczy blogów i co trzeba zmienić?

    1. Bardzo się cieszę, że nie przeszkadza Ci nowy system komentarzy! To dużo dla mnie znaczy <3

      Co do RODO, to ono jak najbardziej dotyczy blogerów i jest kilka rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim trzeba sprawdzić, kiedy i jakie dane nasz blog przetwarza. Większość osób kojarzy dane osobowe tylko z newsletterem, a tych przypadków jest więcej. Np. logi do serwera, gdzie zbierane są adresy IP, komentarze, dane zawarte w ciasteczkach.
      Większość prawników teraz wskazuje, że np. na ciasteczka powinniśmy mieć zgodę użytkownika/czytelnika, że nie wystarczy jedynie informacja o ciasteczkach. Dotyczy to zwłaszcza ciastek, które nie są niezbędne dla funkcjonowania strony ( np. tych do celów reklamowych, tych z sieci afiliacyjnych, czy tych zbieranych do celów statystycznych - chociażby Google Analytics). Powstają powoli wtyczki, które mają nam pomóc w ustawieniu wyskakujących okienek z formularzem zgody i mają zablokować instalowanie ciastek do czasu jej wyrażenia. Nie wiem jeszcze jak to działa w praktyce. Warto zadbać o politykę prywatności, w której wyjaśnimy wszystkie kwestie związane z ochroną danych osobowych. RODO wymaga też prowadzenia stosownej dokumentacji itp. Tak naprawdę to jest temat rzeka. Wiem, że we wtorek (chyba), na grupie Oli Gościniak na Facebooku ( Jestem Interaktywna) ma być live dotyczący RODO, myślę, że może Cię zainteresować.

      1. Dziękuję za informacje. Trochę zaczęłam czytać na ten temat i faktycznie jest to dość obszerna kwestia. A najgorsze, że czytając różne wpisy, każdy ma własną teorię na dany temat.

        1. To niestety jeszcze przez jakiś czas będzie wyglądać tak, że każdy będzie mieć swoją teorię. To jest mega obszerna regulacja, dotycząca prawie każdej dziedziny, więc dopóki to wszystko nie okrzepnie i nie zostaną wypracowane w doktrynie i w orzecznictwie jakieś w miarę jednolite reguły, to może być różnie. Zwłaszcza, że u nas przepisy o ochronie danych osobowych wcześniej były słabo egzekwowane, więc dużo ludzi po prostu w ogóle o nich nie myślało.

  3. Skasowane komentarze zupełnie mnie nie zrażają i będę tu bywać nadal. I nawet cieszę się, że to wszystko napisałaś, bo zastanawiałam się nad Disqsem, ale skutecznie mi go dziś wybiłaś z głowy 😉

    1. Cieszę się, że nie czujesz się zrażona! Z Disqusa byłam przez pewien czas zadowolona, ale koniec końców skończyło się klapą 🙂 Myślę jeszcze nad innymi rozwiązaniami np. komentarzami z Jetpacka albo Wp Discuz . Ta ostatnia wtyczka jest bardzo chwalona, ale póki co czekam jak się rozwinie 🙂

  4. Czyli lepiej zrezygnować z systemu Diquse? Jeden plus ma i to ogromny, powiadomienia o odpowiedziach. Na reklamy, odpukać jak na razie, nie mogę narzekać. Może wtyczka do przeglądarki je skutecznie blokuje. Sam Disqus kilka razy w ciągu ostatniego miesiąca mnie zdenerwował i rozważałam rozstanie.
    A komentarzami się nie przejmuj. Mnie ich zniknięcie nie zniechęca do czytania Twojego bloga.

    1. Cieszę się, że ta komentarzowa awaria nie zniechęciła Cię do bloga. Co do Disqusa, to ciężko mi coś doradzić. Z jednej strony to ciekawy system komentowania, na pewno ma sporo zalet, z drugiej strony- ja póki co nie żałuję, że z niego zrezygnowałam.Co do powiadomień – jest możliwość ich uruchomienia nawet w tych komentarzach wordpressowskich – ja tak mam zrobione. Jeżeli ktoś chce dostać powiadomienie o odpowiedzi na jego komentarz, albo w ogóle o komentarzach pod danym postem, to może zaznaczyć taką opcję. W sumie jak tak sobie o tym myślę, to jest o tyle fajne rozwiązanie, że jeżeli ktoś chce to może, a jeżeli ktoś tych powiadomień nie chce – to nie narzucają mi się same 🙂

  5. Dla mnie nie ma problemu, że system komentarzy się zmienił. 🙂 Chociaż sama cały czas mam Disqusa, reklamy zaczynają mnie irytować.

    A pracy przy blogu zawsze jest dużo i to może męczyć – zgadzam się z tym. Sama ostatnio siedzę w RODO i już mam dość. Boję się, że czegoś nie dopilnuję albo o czymś zapomnę :/

    1. Szczerze mówiąc, mnie też RODO stresuje . Zwłaszcza, że co chwilę pojawiają się jakieś nowe interpretacje przepisów w kontekście działania stron internetowych. Ostatnio słuchałam wypowiedzi kilku prawników i miałam wrażenie, że oni sami nie do końca wiedzą co i jak 🙂 Ale też wcale się im nie dziwię. Bo prawo prawem, a większą pewność co do jego wykonania będziemy mieć wtedy, kiedy pojawią się interpretacje organów to prawo stosujących. Tylko na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, a przygotowanym trzeba być na już 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *