See Bloggers

4 rzeczy, których nauczyło mnie See Bloggers! Przydatne nie tylko dla blogerów.

Jestem na świeżo po powrocie z Gdyni, po konferencji See Bloggers. Jechałam do Gdyni trochę zmęczona, trochę klapnięta – na wyładowanej baterii. Druga połowa lipca dała mi się we znaki. Wróciłam niesamowicie naładowana pozytywną energią, ze sporym zapałem do działania.  A przede wszystkim z ochotą na to, żeby emocje i zapał przełożyć teraz na codzienną pracę. See Bloggers to cała masa prelekcji i warsztatów, to świetna atmosfera i spore grono pozytywnych ludzi. Oprócz konkretnej dawki wiedzy z poszczególnych dziedzin, dla siebie z całego wydarzenia wyniosłam kilka bardzo ogólnych prawd, które mogą stanowić lekcje przydatne dla wszystkich. Dumnie nazwałam je „prawdami”,mając w głowie słowa J. Walkiewicza o tym, że „miarą prawdy jest skuteczność”, jestem bardzo ciekawa, czy z tymi „prawdami” się zgadzacie.

Zobacz też : Łódź moimi oczami. See Bloggers 2018.

Warto próbować

Pierwszą lekcję dostałam jeszcze przed See Bloggers. Pisałam Wam o tym na Facebooku. Przegapiłam zapisy na konferencję. Kiedy koleżanka dała mi znać, że organizatorzy przewidzieli 30 dodatkowych wejściówek, moja pierwsza myśl była taka, że pewnie i tak nie uda mi się zakwalifikować ( gdzie moje pozytywne nastawienie?). Mimo wszystko wysłałam zgłoszenie. Kiedy dostałam maila, mówiącego o tym, że mam szykować się na konferencję, o mało nie spadłam z krzesła.

Oczywiście, że wysyłając zgłoszenie liczyłam się z tym, że moja aplikacja może nie zostać zaakceptowana,  ale gdybym wtedy nie zebrała się na odwagę, to dziś nie pisałabym tego wpisu i nie spędziłabym tak dobrze ostatniego weekendu. Strach przed porażką, przed odrzuceniem, przed krytyką, wielu ludzi bardzo często powstrzymuje od działania. Okazjonalnie i ja się do nich zaliczam, ale po przeczytaniu Nowej Psychologii Sukcesu i po zebraniu doświadczeń z ostatniego roku, zupełnie zmieniło się moje podejście do niepowodzeń. Warto próbować!

Weekend w Gdyni na #seebloggers2017 ! Wspaniale spędziłam czas, dostałam potężny zastrzyk wiedzy i masę pozytywnej energii! Polecam każdemu. Mam nadzieję, że widzimy się znowu za rok ! Dziękuję ?

Opublikowany przez Lawyerka.pl na 23 lipca 2017

Tylko ciężka praca

Sukces osiąga się dzięki ciężkiej, codziennej, czasami mozolnej pracy. To taka najprostsza i najbanalniejsza myśl na świecie, ale z drugiej strony nadal często nieakceptowana. Kto nie chciałby  tego ominąć? Komu nie marzy się szybki i spektakularny sukces? Wielu osobom wydaje się, że prowadzenie bloga czy kanału na youtubie to takie lekkie i przyjemnie zajęcie – właściwie nic się nie robi. O tym ile czasu i energii zajmuje prowadzenie bloga  dowiedziałam się zaraz po tym, jak go założyłam – przygotowanie wpisu, zdjęć, postów w social mediach, research. Napisanie jednego wpisu może zająć czasem kilka, a czasem nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt godzin. Na SeeBloggers wiele youtuberów i youtuberek mówiło o tym,  że za kilkunastominutowym filmikiem stoi zazwyczaj kilka dni pracy.  Samo nagrywanie potrafi zająć od kilku do kilkunastu godzin, a do tego dochodzi jeszcze czas na research i postprodukcję.

Jaka była recepta na sukces wynikająca z większości prelekcji na których byłam? Ciężka praca. Podnoszenie swoich umiejętności. Podnoszenie jakości tego, co robimy. Tyle. Bez magicznych formułek i dróg na skróty.

Nie ma gwarancji

Nikt na starcie nie zagwarantuje nam, że odniesiemy sukces. Niestety.  Kiedy prelegenci mówili o swoich początkach, pokazywali pierwsze efekty swojej pracy, bardzo wielu z nich zwracało uwagę na to, że sami nie wiedzieli, że za kilka lat internetowa twórczość stanie się ich głównym zajęciem.  Patrząc na ich początki, można dostrzec, że tak naprawdę działali trochę po omacku, sami mieli problemy z jakością swojej pracy. Można zobaczyć, jaką drogę przeszli, czasami w stosunkowo krótkim okresie czasu. Popatrzcie czasem na pierwsze wpisy ulubionego blogera, albo na pierwsze filmy ulubionego youtubera.  Pierwszą myślą po obejrzeniu wielu z nich wcale nie jest : „ o, po tym widać, że odniesie sukces”. I to odsyła nas do punktu pierwszego i drugiego. Oni wtedy też nie wiedzieli, że im się uda. Ale warto próbować, i warto wkładać w swoje projekty ciężką pracę . Na starcie nigdy nie wiesz, jak dobrze pobiegniesz w wyścigu, ale jak nie pobiegniesz, to na pewno nie osiągniesz żadnego wyniku.See Bloggers

Za tym wszystkim stoją ludzie

SeeBloggers dało mi też możliwość porozmawiania z blogerami i youtuberami, których na co dzień oglądam, i których cenię.  I te rozmowy były  nie tylko bardzo przyjemne,  ale też takie, bardzo normalne. Miałam też okazję przysłuchiwać się panelowi dyskusyjnemu na temat problemu hejtu i hejterów. Zjawiska powszechnego, którego przyczyną jest wiele czynników. Jednym z nich, jest zapewne poczucie, że osoby zza szklanego ekranu- czy to ekranu telewizji czy komputera – to osoby ulepione z innej gliny niż normalny, przeciętny człowiek.  Nie zaczepiamy ludzi na ulicy, żeby im powiedzieć : hej! jesteś głupi, gruby i brzydki. Własnym znajomym czasem nie jesteśmy w stanie przekazać krytyki, ale internet daje moc!  Myślę, że to temat na cały, osobny długi wpis, ale moja czwarta lekcja z See Bloggers sprowadza się pokrótce do tego, że po drugiej stronie ekranu siedzi człowiek. Zwykły człowiek z krwi i kości, który przeszedł jakąś tam drogę, odniósł mniejszy bądź większy sukces. Ale, mimo tego, że ta osoba działa w sieci, zostawiając u niej komentarz czy pisząc prywatną wiadomość, zastanówmy się przez chwilę nad tym, czy te same słowa skierowalibyśmy do niej spotykając ją na żywo.

Mam to szczęście, że zjawisko hejtu mnie nie dotknęło, ale małe wiaderko pomyj dostałam na głowę przy okazji wpisu o karach za nieszczepienie dzieci. Wpis był jedynie wyjaśnieniem przepisów w tej materii, bo przepisy te dla wielu ludzi są niejasne ( wpis powstał zresztą na prośbę jednej z czytelniczek). Zaznaczyłam wtedy wyraźnie, że w ogóle nie wypowiadam się na temat tego, czy obowiązkowe szczepienia są zasadne czy nie – z bardzo prostej przyczyny : nigdy się tym nie zainteresowałam. Sama dostałam wszystkie szczepionki, nie mam dzieci, więc póki co ten temat mnie nie dotyczy. Po  tym wpisie reakcje były bardzo różne, dostałam wiadomości od osób, które przez niepożądane odczyny poszczepienne u dzieci przeszły gehennę. To były wiadomości bardzo smutne i poruszające. Ale dostałam również kilka wiadomości i komentarzy personalnie wycelowanych we mnie. Łącznie z życzeniami tego, żeby moje dziecko kiedyś „poskładało się” po szczepieniu.  I to były takie komentarze, które skłoniły mnie do refleksji nad fenomenem ludzkiej natury.

Dziękuję wszystkim tworzącym atmosferę See Bloggers. Cieszę się, że mogłam tam być. Cieszę się, że spróbowałam. Teraz siadam do dalszej codziennej pracy z nadzieją, że nawet jeżeli nie wszystkie  marzenia uda mi się spełnić, to przynajmniej droga do ich spełnienia zaprowadzi mnie w ciekawe rejony.  Do tego dokładam krótki apel dotyczący tego, że po drugiej stronie  ekranu siedzi człowiek- inspirujmy się nim, podziwiajmy sukcesy, krytykujmy to, co nam się nie podoba, ale mając cały czas z tyłu głowy, że mówimy do człowieka z krwi, kości i emocji.

14 Replies to “4 rzeczy, których nauczyło mnie See Bloggers! Przydatne nie tylko dla blogerów.”

  1. Mimo nie za szczęśliwej końcówki, wpis całkiem budujący. 😉 Bloga zaczęłam prowadzić 3 lata temu mniej więcej, zaliczyłam po drodze roczną przerwę, a teraz? Śmiga aż miło. Ale zajmuje to strasznie, strasznie dużo czasu. I mimo to, nie porzuciłabym tego. 🙂

  2. Podpisuję się pod Twoimi słowami! Ludzie bardzo często biorą wszystko aż za bardzo do siebie, nie przeczytają ze zrozumieniem i kto obrywa? Bloger, bo odważył się poruszyć niewygodny temat. Jestem straszną przeciwniczką hejtu i na każdym kroku to mocno podkreślam. No i mam nadzieję, że w końcu też się wybiorę na jakąś konferencję dla blogerów 🙂

    1. Polecam! Różnie ludzie o takich konferencjach mówią, ja póki co byłam na Blog Conference Poznań i na See Bloggers i chciałabym na obie wrócić za rok 🙂

  3. Super wpis 🙂 Nikt nie zrozumie ile trzeba się napracować, żeby stworzyć wpis na bloga czy zmontować film dopóki sam nie zacznie tego robić. 🙂 blogerzy to mają dobrze… wszędzie dobrze gdzie nas nie ma :).

    1. Dziękuję! Oj tak, napisanie wpisu albo zmontowanie filmiku potrafi być naprawdę czasochłonne! Ja dzisiaj pisałam i montowałam filmik mając dodatkowo problemy z komputerem 🙂 Niby przyjemna praca, ale jednak jak czasem coś idzie pod górkę to potrafi zmęczyć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *