Lawyerka - portret

Rok na półmetku – 3MW czerwiec

Nie wierzę, że połowa 2019 roku za mną! Tyle się przez ten czas wydarzyło! Kto pamięta wpis z moim jednym małym słowem na 2019 rok? Pisałam o tym, że chciałabym w 2019 roku tworzyć przyjemną rutynę codziennego życia. Czy po pół roku mogę powiedzieć, że wykonałam zadanie?

Nie. Bo tworzenie fajnej codzienności, to nie jest zadanie do wykonania. Nie da się odhaczyć go na checkliście rzeczy do zrobienia raz na zawsze. To ciągłość. Drobne rzeczy do wykonywania codziennie.

Z tego, co zrobiłam do tej pory jestem zadowolona. Nadal jednak pozostaje mi kilka obszarów życia, które chciałabym zagospodarować inaczej. Mam zamiar działać spokojnie i krok po kroku.

Pierwsze półrocze 2019 roku generalnie przyniosło mi dużo dobrego i w czerwcu ta dobra passa na szczęście się utrzymała. Z czym będzie mi się kojarzył miniony miesiąc i za co jestem wdzięczna?

Czerwcowe upały

Tegoroczny czerwiec będzie mi się jednoznacznie kojarzył z upałami. Lubię lato, lubię jak jest ciepło, ale nie najlepiej znoszę, kiedy robi się zbyt gorąco. Najchętniej zaszyłabym się w takie dni przy wiatraku i nie ruszałabym się na krok.

Przyjemnie za to było mi wskoczyć w letnie sukienki i spódnice. W czerwcu królowały też u mnie bluzki hiszpanki.

O dziwo, upały nie najlepiej znosi też Felka. W takie dni ucieka od słońca, przesypia większość czasu i jest zupełnie innym kotem. Nie ma na nic siły, nie ma ochoty do zabawy i ustawia się razem ze mną pod wiatrakiem. Życie zaczyna wtedy, kiedy zachodzi Słońce.

Na szczęście chłodziłam się lodami. Nie zliczę ile porcji zjadłam w tym miesiącu, ale na pewno było ich sporo.

Jestem wdzięczna za

Wizytę w Łodzi

Na początku czerwca byłam na See Bloggers. To był mój trzeci raz na tej konferencji. Fajnie, że miałam pretekst do tego, żeby odwiedzić Łódź, która bardzo mi się podoba i spotkać się z koleżankami i kolegami „po fachu”.

Wzięłam udział w fantastycznych warsztatach „Nobody is Bulletproof” z psychologiem Joanną Chmurą i Renatą Kaczoruk. Wyniosłam z tego spotkania wiele cennych wskazówek, jeżeli chodzi o radzenie sobie z krytyką. Dzięki temu mogłam kilka rzeczy sobie poukładać w głowie. Swoją drogą, ile razy strach przed krytyką paraliżuje nas przed działaniem?

Dzięki Zuzie z bloga Łódź You Taste It miałam okazję zjeść najlepsze śniadanie pod Słońcem

Odwiedziłam dzielnicę Księży Młyn i spróbowałam pizzy i piwa w tamtejszym browarze.

W ogóle, co tu dużo mówić. Bardzo lubię Łódź. Podtrzymuję to, co pisałam o tym mieście w zeszłym roku – Łódź fajnie wygląda, ciekawie się rozwija i… bardzo dobrze karmi!

Rodzinne popołudnie na Lawendowym Polu

Planując czerwiec pisałam, że podobnie jak w zeszłym roku, chcę odwiedzić pola lawendy. W jeden z weekendów urządziliśmy sobie rodzinny wyjazd do Ostrowa. Z racji tego, że wybraliśmy się w niedzielę, to spotkaliśmy tam bardzo dużo ludzi, ale i tak to był bardzo udany wypad. A przy okazji zrobiliśmy trochę fajnych zdjęć.

Podgórskie Wschody Słońca na kopcu Kraka

Już od kilku dobrych lat chciałam się wybrać, w pierwszy dzień lata, na wschód Słońca na Kopiec Kraka. Tym razem od rozmyślań przeszłam do czynów. Fajnie jest raz na czas zrobić coś innego. I wcale nie trzeba spektakularnych okazji, żeby dobrze spędzić czas. Wystarczy rozejrzeć się po swojej okolicy. Zwłaszcza latem, pojawia się dużo ciekawych możliwości. Pikniki miejskie, kino plenerowe czy różne zorganizowane spacery.

Podgórskie wschody Słońca na Kopcu Kraka

Wiem, że lato kojarzy się przede wszystkim z wakacyjnymi wyjazdami, ale nawet, jeżeli nie planujesz żadnych wielkich wojaży, to nic nie stoi na przeszkodzie temu, żeby we własnej miejscowości poczuć się chociaż przez chwilę, jak turysta.

O samym wschodzie Słońca i całej idei towarzyszącej temu wydarzeniu, nie będę się rozpisywać – jest na blogu osobny wpis na ten temat!

Podgórskie wschody Słońca na Kopcu Kraka

Plan na lipiec

W ostatnim wpisie z serii 3 małe wdzięczności, planowałam 3 rzeczy na czerwiec. O odwiedzinach na polu lawendy wspomniałam już wcześniej (zaliczone!). Drugą kwestią było pozbycie się nadmiaru rzeczy (w tym ubrań, ale nie tylko). I tutaj poszło mi naprawdę dobrze. Myślę, że spokojnie 1/3 mojej szafy poszła w świat. Chociaż… nadal pozostało mi poczucie, że spokojnie jeszcze wielu z posiadanych przeze mnie rzeczy mogłabym się pozbyć.

W czerwcu chciałam też wprowadzić u siebie nawyk codziennego pisania. I tutaj poległam na całej linii. Szczerze mówiąc…. nawet o tym zapomniałam! Za dużo się w tym miesiącu działo!

Jeżeli chodzi o lipcowe plany, to przede wszystkim chciałabym przeprosić się ze zorganizowaną aktywnością fizyczną. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na zajęciach zumby czy na siłce. To nie jest tak, że w ogóle się nie ruszam, przy siedzącej pracy dbam o to, żeby regularnie wyprowadzać się na spacery. Ale to za mało. Dlatego w lipcu chcę więcej! Co z tego będzie? Zobaczymy 😉

A poza tym, chciałabym w lipcu popracować nad nowym wyglądem bloga. Chcę, żeby było wygodnie, przejrzyście i funkcjonalnie. Wszelkie sugestie mile widziane.

Co u Was w czerwcu? Jakie plany na lipiec?

2 Replies to “Rok na półmetku – 3MW czerwiec”

  1. Intensywny czerwiec jak na upały. U mnie był spontaniczny wyjazd na jeden dzień w zasadzie. 🙂 Plany na lipiec to praca.
    Co do wyglądu, lepiej postawić na już wiele razy wykorzystywane szablony. Ja się wykopała w dość nowy wtedy i teraz narzekam, bo nie działa poprawnie i nie ma regularnych aktualizacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *