"Czesałam ciepłe króliki" Alicja Gawlikowska-Świerczyńska

„Czesałam ciepłe króliki” A. Gawlikowska-Świerczyńska

Dużo się ostatnio mówi o pozytywnym nastawieniu. Są tacy, którzy głęboko wierzą, że pozytywne nastawienie ma niesamowity wpływ na nasze życie. Są tacy, którzy uważają je za przereklamowane. Za coś w rodzaju chwytu marketingowego. „Czesałam ciepłe króliki” to opowieść kobiety, od której pozytywna energia i miłość do życia bije nawet przez zadrukowane kartki papieru. Miłość do życia, które wcale nie zawsze było proste.

„Czesałam ciepłe króliki”

„Czesałam ciepłe króliki” to wywiad – rzeka przeprowadzony przez Dariusza Zaborka z Alicją Gawlikowską- Świerczyńską. Lekarką (pulmonologiem i anestezjologiem), urodzoną w 1921 roku w Warszawie. Kobietą, której doświadczenia życiowe nie omijały. W wieku 12 lat straciła ukochaną mamę, w wieku 16 lat straciła ojca.  Kiedy miała 18 lat wybuchła wojna. Pół roku siedziała na Pawiaku. Cztery lata w obozie w Ravensbrück. I chociaż wydawałoby się, że to już w zupełności wystarczająca ilość doświadczeń, jak dla jednej osoby, to jednak życie doświadczyło tę bohaterkę jeszcze wielokrotnie.

Można się obawiać, że wywiad z osobą o takim życiorysie, to będzie niezwykle dołująca i ciężka lektura. Nic bardziej mylnego. To jest książka, którą się pochłania. To lekka opowieść o sprawach nielekkich. I chociaż są w niej takie momenty, w których można ryczeć jak bóbr, to już od pierwszej strony, kiedy czytamy o tym, jak wyglądało na co dzień żartowanie z trudnej i bolesnej codzienności w obozie,przekonujemy się, jaki ton przybierze ta opowieść.

„Krematorium pracowało non stop, w całym obozie dym i śmierdziało palonymi kośćmi, a my mówiłyśmy, że z tej będzie popiołek biały, a z tej niebieski, bo ma błękitną krew. (…) Nie można było żyć cały czas na poważnie. (…) Bo człowiek, gdyby się tak właśnie przejmował, to by nie przeżył” Alicja Gawlikowska Świerczyńska „Czesałam ciepłe króliki”

Obozowa codzienność

Znaczna część tego wywiadu poświęcona jest obozowej codzienności.  Ale jest to rzeczywistość w wersji odbrązowionej. Oczywiście, przeczytamy o tym, że było ekstremalnie ciężko. Że było zimno. Że był głód. Choroby. Brutalne eksperymenty medyczne na kobietach zwanych „królikami”. Śmierć na każdym kroku. Ale przeczytamy również o tym, że oprócz tego wszystkiego toczyła się w obozie namiastka normalnego, codziennego życia. Rodziły się przyjaźnie, rodziła się miłość, zazdrość. Odbywały się niedzielne spacery na drugi koniec obozu po to, żeby odwiedzić znajome. Że była praca, śmiech i śpiew. Że nie można było od rana do wieczora myśleć o tym, że żyje się w piekle. Że to życie trzeba było sobie zorganizować. Kombinować tak, żeby mimo wszystko żyło się odrobinę lepiej. Stosunkowo rzadko można spotkać takie szczere opowieści.

W biografii Stanisława Grzesiuka, wyczytałam, że kiedy Bard Stolicy opisał funkcjonowanie domu publicznego dostępnego dla więźniów obozu, to posypały się na niego gromy. Mówiono o tym, że szarga pamięć i niejako „umniejsza” wymiar cierpienia osób, które przeszły przez piekło obozów. Moim zdaniem tego typu opowieści wcale nie ujmują historii osób, które przebywały w obozach koncentracyjnych w czasie drugiej wojny światowej. Nadają tej historii po prostu ludzki wymiar.

Życie po wojnie

W baśniach, po trudnych momentach następuje ” i żyli długo i szczęśliwie”. Ale w prawdziwym życiu okazuje się, że bohaterowie nadal zmagają się z codziennością. Bo po wyjściu z obozu trzeba zacząć budować życie na nowo. Zadbać o zaspokojenie najzwyklejszych życiowych potrzeb, zarówno tych materialnych – jak zapewnienie sobie mieszkania i środków na przetrwanie, jak i tych niematerialnych – potrzeby bezpieczeństwa, miłości, przynależności. Bo nadal trzeba zmagać się z chorobami i utratą bliskich osób ( Pani Alicja straciła m.in. córkę). To odbudowywanie życia na nowo, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami, jest niezwykle ciekawe. Z książki dowiemy się również o kobietach, które pomimo przetrwania obozu nie odnalazły się w „normalnej” rzeczywistości i popełniły samobójstwo.

Filozofia życia kobiety nowoczesnej i niezależnej

„Czesałam ciepłe króliki” to pięknie przedstawiona historia życia nowoczesnej i niezależnej kobiety. To filozofia życia nie tylko na gorsze, ale też na lepsze czasy. Bo rozmówczyni Dariusza Zaborka zdradza również (niekiedy bardzo intymne) szczegóły jej życia. Przeczytamy o jej podejściu do miłości, małżeństwa, wierności, do seksu. Do gotowania i wychowania dzieci. Do pracy zawodowej, która w życiu bohaterki tej opowieści była niezwykle ważna. Do dbania siebie, o swój wygląd. Do oceniania innych ludzi.

To opowieść o sile, bo Alicja Gawlikowska-Świerczyńska, jak sama wskazuje, od zawsze była niezależna. Właściwie od dziecka nie pozwalała sobie narzucić cudzego zdania. Mówiła : „Jeżeli mi ktoś chciał coś narzucić, byłam pasjonatką”. Oczywiście z tą filozofią życia możemy się zgadzać lub nie, możemy z niej czerpać lub nie, ale myślę, że na pewno warto ją poznać. Że każdy, niezależnie od światopoglądu znajdzie w tej opowieści inspirację dla siebie.

Lekcja pokory

„Czesałam ciepłe króliki” to dla mnie lekcja pokory. Chociaż na co dzień staram się pielęgnować pozytywne nastawienie do życia, cieszyć się z drobiazgów, to wiadomo, że zdarzają mi się gorsze dni. Jak każdemu. Egzemplarz wywiadu, który ja przeczytałam pochodzi z biblioteki, ale już wiem, że będę chciała sobie sprawić własny. Z pewnością sięgnę po niego, kiedy będę miała właśnie taki gorszy dzień. Kiedy będę siedzieć w ciepłym mieszkaniu, najedzona i bez żadnych dolegliwości i będę myśleć o tym, jak nic mi się nie chce i jakie życie jest ciężkie. Bo ta książka jest jak strzał w twarz, jak lodowaty prysznic.

Bo jeżeli przeczytasz o tym, jak wiele małych przyjemności można znaleźć żyjąc w obozie koncentracyjnym, to już nic nie jest potem takie samo. Zwyczajnie robi się człowiekowi wstyd, jeżeli chociaż na chwilę zapomni, o szukaniu ich w swoim otoczeniu. A bohaterka tej opowieści takich drobnostek serwuje nam sporo. Zapach świeżo skoszonej trawy, zachodzące słońce, subtelne przeżycia związane z obcowaniem ze zwierzętami (bo główna bohaterka pracowała przez kilka miesięcy opiekując się królikami w hodowli czesząc je, karmiąc i szorując klatki).

Przeczytaj tę książkę!

Nie lubię się wypowiadać w tonie rozkazującym, ale naprawdę, serdecznie polecam Ci – znajdź dwa wolne wieczory i przeczytaj tę książkę! Jeżeli ja Cię nie przekonałam, to obejrzyj ten film na Youtube – wywiad z jej bohaterką. Popatrz na tę fotorelację z marca tego roku, gdzie dziewięćdziesięciosiedmioletnia już Alicja Gawlikowska-Świerczyńska opowiada dzieciom o swoim życiu.

Przy czytaniu książki czy słuchaniu i oglądaniu wywiadu nasuwa mi milion myśli, ale jedna refleksja zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie : dopóki żyjemy i fizycznie mamy możliwość, to niezależnie od tego jak ciężko nas to życie doświadcza, mamy niesamowitą szansę na to, żeby to nasze życie było szczęśliwe i satysfakcjonujące. Że gdzieś głęboko w nas, leży to, czy będziemy młode duchem, zadowolone i pełne energii rozsiewając wokół dobrą aurę. Bo można być zmęczonym życiem w wieku dwudziestu czy trzydziestu lat, ale jak widać można być młodą duchem i niesamowicie energetyzującą osobą pomimo prawie stu lat na karku. I nawet pomimo bolesnych i trudnych do wyobrażenia życiowych doświadczeń, można nie czuć się ofiarą.

„W każdej sytuacji można sobie urządzić życie, jeśli ma się motywację. Ja miałam” Alicja Gawlikowska-Świerczyńska „Czesałam ciepłe króliki”

4 Replies to “„Czesałam ciepłe króliki” A. Gawlikowska-Świerczyńska”

    1. Bardzo mi miło i bardzo mnie to cieszy 🙂 Sama o tej książce się dowiedziałam przypadkiem, poprzez cytat w biografii Stanisława Grzesiuka i już po jej przeczytaniu pomyślałam sobie, że gdyby nie ten przypadek, to byłaby ogromna szkoda, bo ominęłaby mnie świetna lektura!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *